niedziela, 3 sierpnia 2014

001.

Miało być dziś lepiej ,ale chyba u mnie lepiej być nie może, może dla mnie to i tak dobrze.
Wstałam 14.30, wypiłam kawę rozpuszczalną i poszłam do basenu, tak do 16.30, wyszłam i zrobiłam sobie spahgetti z kubka, którym podzieliłam się z bratem. Myślałam, że wybiłam mamie obiad z głowy ale i tak postanowiła go zrobić, więc ja będę musiała, a nawet i trochę chciała go zjeść. Postaram się to spalić, bo to jest najważniejsze chyba. Pływałam trochę w basenie, pójdę jeszcze na rower i w nocy zrobię jakieś ćwiczenia z Mel B. A teraz zapisuje wam bilans, który pewnie będzie tak wyglądał dziś:

Bilans:
kawa rozpuszczalna z mlekiem 20kcal
'spaghetti' z gorącego kubka knor jakieś 160kcal
kotlet schabowy+ziemniaki+mizeria 630kcal
razem: 810kcal

Zawsze mogło być gorzej, żałuje tylko tego spaghetti, bo gdybym go nie zjadła to byłoby mniej, ale nie wiedziałam, że będzie ten obiad.... Jednakże i tak wyszło o wiele lepiej, bo nie jadłam masy kanapek, które potrafię zjeść normalnie i to z samym pomidorem...

Zrobię dziś jeszcze edit.








Moje odchudzanie jest bezsensu, a ten dzień jest porażką i pora się do tego przyznać, chociaż miałam tego nie robić... zjadłam jeszcze ciastko bel vita 55kcal, 3 śliwki, no i dwie kanapki z pomidorem i płatki na sucho fitness. Do tego nie robiłam mel b, tylko trochę innych ćwiczeń  rower 25minut jakieś ponad 6km wyszło. Oby następny dzień był lepszy, może muszę stopniowo, nie od razu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz